Karakorum

Karakorum

piątek, 1 lipca 2011

Dzień 1. Ruszamy

Lecchu:

      Jest piątek. Ruszamy. Ja (Lecchu), Marta zwana Świerszczem, Lesio (załoga Toyoty Land Cruiser zwanej pieszczotliwie Smoczycą) i Roberto poganiacz Afriki (Honda AfricaTwin to - dla niewtajemniczonych - taki wyprawowy motocykl). A tak naprawdę ruszamy tylko w trójkę autem, bo Roberto nie wyrobił się z pakowaniem i jedynie podrzucił nam do samochodu nieco swoich bagaży i motorowych szpejów. Ma nas dogodnić jutro - tym bardziej, że czeka jeszcze na jednego kolegę z Wrocławia, który na podobnym motorze będzie z nami przemierzał początkową część trasy (potem odbija w Rosję centralną i nad Bajkał). Leje jak z cebra, zimno, buro, ponuro i mokro. Kierunek - granica z Ukrainą. Późnym wieczorkiem dojeżdżamy za Jarosław, gdzie Lesio montuje się w hoteliku, a ja ze Świerszczem pokładamy się i ufność w naszym zainstalowanym w bagażniku Toyoty łożu :)

Dystans dnia: 230km.



Wszelkie prawa do tekstu i fotografii zastrzeżone dla ich autorów.

Brak komentarzy: