Dziś z rana żegnamy się (chwilowo oczywiście, zobaczymy się wszak w Krakowie) z Robertem, który mając więcej czasu (obecnie jest bezrobotny, więc niespecjalnie spętany terminami) postanawia sobie wydłużyć jeszcze wyprawę o ponowne zwiedzanie Krymu. Nam wypada gnać w stronę Polski, z krótkimi jeno przystankami na pośpieszne zwiedzanie ukraińskich atrakcji. Nie możemy ich odwiedzić wiele, zapada więc decyzja, by obejrzeć owo legendarne miasto Odessę.
      I tak cały dzień nam mija - gnamy, gnamy gnamy, aż podjeżdżamy w okolicę Odessy, gdzie - w celu przyoszczędzenia na wysokich zapewne kosztach noclegu w samym mieście - nocujemy na nadmorskich kwaterach dla letników.
      Także już nudy, nudy straszne. Nijak się to nie ma do pamirskich monumentów...
Dystans dnia: 567km (13812km).
Wszelkie prawa do tekstu i fotografii zastrzeżone dla ich autorów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz