Karakorum

Karakorum

piątek, 12 sierpnia 2011

Dzień 43. Odessa

Lecchu:


      Nie rozumiem, po co ludzie mogliby chcieć pojechać do Odessy spędzać czas. Przyznaję oczywiście, że ładujemy się doń nieprzygotowani, nie znamy... no nie wiem - zabytków, jakiś atrakcji czy miejsc wartych odwiedzenia, ale prócz tych potimkinowskich schodów (które notabene wyglądają jak schody, nic spektakularnego) nie bardzo wiemy na co się gapić. A przeca miała być taka piękna, niepowtarzalana, więc jadąc do niej żywiliśmy się nadzieją, że to piękno pozwoli się dostrzec samo z siebie (jak np w Pamirze było, tam nie trzeba było niczego się doszukiwać) - a tu dupa... Ale to może dlatego, że my inni trochę jesteśmy, zdziczali zapewne - może to miasto piękne jest i basta?


      Także nie gapimy się na Odessę jakoś zanadto długo i uderzamy dalej. Plan jest taki, aby obejrzeć jeszcze Kamieniec Podolski i twierdzę Chocim, więc reszta dnia (i kawałek nocy) znów nam schodzi w zasadzie na jechaniu.

Dystans dnia: 669km (14481km).



Wszelkie prawa do tekstu i fotografii zastrzeżone dla ich autorów.

Brak komentarzy: